niedziela, 6 stycznia 2013

4. Zamek Hogwart



Znajdowała się na małej, kilkuosobowej łódeczce. Razem z nią siedziała Rose, oraz kilka dziewczynek, których ona jeszcze zbyt dobrze nie znała. Oczywiście Rose mówiła ciągle i bez ustanku. Natomiast Lily ciągle wpatrywała się w kręgi na wodzie, które zostawiała za sobą łódka. Nie było żadnej osoby, która by tą łódką sterowała. Ona po prostu płynęła przed siebie.
-Stresujesz się? Bo ja bardzo. Mama mi mówiła, że ona też się stresowała, ale prawie od razu tiara przydzieliła ją do Gryffindoru. Właśnie! Jak myślisz? Gdzie trafimy? Osobiście to chciałabym trafić do Gryffindoru, tak jak cała reszta, ale boję się, że trafię do Slytherinu. Tam był też Voldemort...A teraz jest ta cała Violet...-Rose gadała jak naęta. Jedyną przerwą w jej paplaninie była chwila na złapanie oddechu. Jednak tak jak zawsze osoby, które jej słuchały mogły coś wywnioskować. Lily też wyciągnęła swoje wnioski. Pod żadnym pozorem nie chciała trafić do Slytherinu. Wiedziała od Albusa, że ich ojciec miał takie same przeczucia. Z tego domu wychodzili czarodzieje owiani złą sławą. Violettcie Malfoy wróżyła taką samą przyszłość. Jak Elena może się z kimś takim zadawać? Wiedziała od braci, że dziewczyny się przyjaźnią i świetnie dogadują. Podobno tylko szatynka jest w stanie w jakiś sposób wpłynąć na zachowanie Violet. Jednak żadna osoba nigdy tego nie udowodniła. Jeszcze dotąd nie znalazł się żaden śmiałek, który mógłby to sprawdzić.
Przestała rozmyślać, kiedy poczuła delikatny wstrząs. Łódki uderzyły o brzeg. Koniec trasy. To mogło oznaczać tylko jedno...Za chwilę wejdą do zamku. Za chwilę poznają swój przyszły dom...Razem z Rose były bardzo podniecone. Kiedy zaczęły rozmawiać usłyszały donośny, lodowaty głos.
-O popatrz! Czy to nie ta gówniara z Pottusiowej rodzinki mugoli? Widzę, że teraz nie ma cię kto bronić.
Dziewczynki przeszły ciarki na plecach. Nie musiały się zastanawiać, kto wypowiedział te słowa, chociaż ten głos słyszały tylko raz, ale zapamiętają go chyba na zawsze.
Odwróciły się i znów stanęły twarzą twarz z Scorpiusem i chłopakiem, który im się nie przedstawił.
-Daruj sobie- odrzekła Lily dzielnie.
-Jak do mnie mówisz to zęby na baczność!- syknął. Lily się speszyła.
-Odczep się, Scorpio- powiedziała na obronę przyjaciółki Rose.
-Uuu...zabłysnęłaś jak chrząstka w salcesonie, wiesz?- rzekł ironicznie.
Rose spuściła ze smutkiem głosem.
-Wystarczy! Nie masz prawda tak do nas mówić!
Scorpio i Ares popatrzyli po sobie i wybuchli śmiechem.
-A bo co? Co mi zrobisz? No pochwal się!- ryknął Ares.
Lily zrobiła przestraszoną minę.
-SPOKÓJ!-Rozległ się bardzo potężny głos i wszyscy spojrzeli w kierunku, z którego dochodził. Kilka metrów przed nimi stał Hagrid. Każdy by go rozpoznał...
Ares prychną.
-Głupoto, bądź pozdrowiona- powiedział i wyszedł z Scorpiusem z łodzi. Potem za nimi wyszły dziewczynki, a kilka minut później wszyscy pierwszoroczniacy ruszyli w bramy do szkoły.

 Wielka brama Hogwartu, w którą wpatrywali się wszyscy uczniowie z otwartymi buziami otworzyła się. Stanęła w nich Hermiona Weasley z dumnie uniesioną głową.
-Pierwszoroczni, pani profesor Weasley- powiedział Hagrid.
Hermiona posłała mu piękny uśmiech.
-Dziękuję, Hagridzie- odrzekła spokojnie.- Za mną.
Drzwi otworzyły się szerzej i pani profesor poprowadziła uczniów do środka. Sala wejściowa była ogromna. Pierwszoroczni nie wiedzieli gdzie podziać oczy. Na ścianach znajdywały się płonące pochodnie, które oświetlały wnętrze. Wszyscy szli za Hermioną po kamiennej posadce, zaprowadziła ich do niewielkiej komnaty.
-Podejdźcie bliżej, śmiało- powiedziała.
Uczniowie zebrali się wokół niej. 
-Witam was serdecznie w imieniu wszystkich nauczycieli w zamku Hogwart- zaczęła bardzo pewnym tonem siebie.- Ceremonia rozpoczynająca nowy rok niedługo się zacznie. Zaraz po wejściu do Wielkiej Sali, poddacie się Ceremonii Przydziału. Wtedy dowiedziecie się, do którego domu się udacie. Są cztery domy: Gryffindor, Hufflepuff, Ravenclaw i Slytherin. Do którego danego domu zostaniecie przydzieleni, to spędzicie w nim okrągłe siedem lat, czyli cały wasz pobyt w Hogwarcie. Każdy dom ma swoją historię, o której będzie się uczyć oraz ma swoich słynnych czarodziejów, którzy się w nim wykształcili. Będą brane pod uwagę również wasze osiągnięcia, od was zależy ile punktów wasz dom zdobędzie. Za wzorowe zachowanie punkty będą przybywać, za hańbę, będziemy je odejmować. Ten dom, który zdobędzie najwyższą liczbę punktów zdobędzie słynny Puchar Domów. Ceremonia zaraz się zacznie i ostrzegam, że odbędzie się na oczach całej szkoły. Bądźcie spokojni, pamiętajcie, że każdy z nas znajdował się kiedyś w tym punkcie, w którym wy teraz się znajdujecie. Będzie dobrze.
Przez cztery minuty uczniowie poprawiali swój wygląd, aby dobrze się prezentować. Nikt nie chciał zrobić na sobie złego wrażenia. Więcej czasy im nie było dane i znów uczniowie usłyszeli ostry głos Hermiony.
-Już czas! Ustawcie się gęsiego i za mną!
Trochę to trwało i pani profesor westchnęła nieco poirytowana. W końcu zacni uczniowie się ustawili i mogli ruszyć w stronę Wielkiej Sali. Hermiona szła dumna i wyprostowana, wiele osób jej tego zazdrościło. Gdy przekroczyli ogromne, stare drzwi i znaleźli się Wielkiej Sali...aż zaparło im dech w piersiach, gdy zobaczyli sufit. Ale zaraz...gdzie jest dach? Przecież widać zwyczajnie niebo nocą! Na którym migoczą miliardy gwiazd...a zaraz pod nim w powietrzu znajdują się tysiące świec. Oświetlały wielką salę nad długimi czterema stołami, na których stały złote talerze i puchary. Większość miejsc była zajęta przez uczniów starszych roczników. Na końcu sali u szczytów schodów stał jeszcze większy stół, przy którym siedzieli nauczyciele. 
Lily i jej przyjaciele wpatrywali się jednak w sufit. Aż trudno uwierzyć, że jest zaczarowane! To takie magiczne...Zrobili jednak przerażone miny, jak nad nim pojawiło się kilka duchów, które ze sobą rozmawiały i nie zwracały na nikogo najmniejszej uwagi. Hermiona odchrząknęła i wszyscy spojrzeli na nią. Stała obok wysokiego stołka, na którym spoczywała szpiczasta tiara czarodzieja. 
Wszyscy wpatrywali się w kapelusz(xd) i zadawali sobie to samo pytanie "o co chodzi". Niektórzy stali jednak cicho, ponieważ dzięki starszemu rodzeństwu byli na to przygotowani i wiedzieli co się stanie. W końcu tiara drgnęła i zaczęła śpiewać.
 Może nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćby świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś, 
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie, 
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może
 W Hufflepuffle,
Gdzie sami prawi mieszkają, 
Gdzie wierni i sprawiedliwi,
Hogwarta szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie,
Zamieszkać wam wpadnie,
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie kpią sobie z mugoli.
Więc bez lęku, do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie!
Jam jest myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!


Kiedy tiara zamilkła rozległy się oklaski. Hermiona podniosła tiarę prawą ręką. W lewej trzymała zwój pergaminu. Stanęła przodem do przerażonych pierwszoroczniaków i powiedziała:
-Kiedy wyczytam imię i nazwisko danej osoby, ma ona usiąść na tym stołku. Wtedy nałożę jej tiarę na głowę. Zrozumiano?-zapytała nie oczekując odpowiedzi. Z resztą nikt nie był w stanie niczego powiedzieć. Byli zestresowani. W końcu obserwowała ich cała szkoła. A co jeśli się zbłaźnią? 
Profesor Weasley zaczęła odczytywać imiona i nazwiska. Jednak Lily nie słyszała co ona mówi. Była zupełnie głucha. Z szeregu wychodziły kolejne osoby, ale ona nie zwracała uwagi na to co się dzieje wokół niej. Zastanawiała się, co będzie jeżeli trafi do Slytherinu. Przecież tam jest ta straszna Violett i na pewno trafi tam ten chłopak razem ze Scorpiusem. Jak ona sobie wtedy poradzi? Jak sobie poradzi jeżeli zostanie rozdzielona z Rose? Poczuła się słabo. Nagle usłyszała coś, co sprawiło, że serce podeszło jej do gardła. Hermiona wyczytała jej imię i nazwisko. Nogi zrobiły się jej, jak z ołowiu. Widziała te wszystkie pary oczu wlepione właśnie w nią. Udało jej się zrobić niepewny krok do przodu. Następnie lekko się chwiejąc usiadła na stołku. Jej ciocia ułożyła tiarę na rudych włosach dziewczynki. Lily zamknęła oczy i usłyszała cichy głosik w swojej głowie, który sprawił, że lekko drgnęła:
-Hm, kolejny Potter? Zupełnie ten sam problem, który miałam umieszczając twojego ojca w odpowiednim domu. W każdym bądź razie wiem, gdzie powinnaś iść. GRYFFINDOR!-wrzasnęła tiara, tym razem zwracając się do całej szkoły. W sali wybuchnęły głośne wiwaty. Lily poczuła, jak kamień spada jej z serca. Złapała za tiarę, oddała ją Hermionie i pobiegła do stołu Gryfonów. Tam dopadli ją bracia oraz reszta jej licznej rodziny. Resztę ceremonii oglądała z uśmiechem na twarzy czekając na swoją przyjaciółkę. Jednak po niej przyszła kolej na tego chłopaka z pociągu.
-Ares Riddle.-powiedziała Hermiona z lekką obawą spoglądając na jego nazwisko. Również Harry i Ron spochmurnieli słysząc to. Może jednak ich obawy się nie spełnią?
Chłopak z pełną powagą i stoickim spokojem podszedł do profesorki. Ręka jej lekko drżała, gdy zakładała mu tiarę na głowę. Jednak nie musiała ona nawet dotknąć jego włosów, a po sali rozległ się wrzask:
-SLYTHERIN!-ze stołu Ślizgonów rozległy się wiwaty. Ares powolnym krokiem zaczął iść właśnie ku temu stołowi. Jednak przechodząc obok Gryfonów posłał Lily mordercze spojrzenie i złośliwy uśmiech. Nikt poza dziewczynką tego nie widział, a Ares resztę wieczoru spędził w towarzystwie Scorpiusa już więcej na nią nie patrząc. Lily nie zapomniała jego wyrazu twarzy nawet wtedy, gdy razem z Rose cieszyły się z dołączenia do Gryfonów. Kiedy wszyscy zostali przydzieleni do odpowiednich domów dyrektor wstał i podszedł do podium. Uniósł dłoń, aby uciszyć rozmowy. Podziałało! Szum ustał,a Harry mógł spokojnie powiedzieć to co chciał przekazać.
-Zaczynajmy ucztę!-krzyknął, a na półmiskach i talerzach zaczęła się pojawiać pysznie wyglądające jedzenie, które tylko czekało aż je ktoś skonsumuje. Uczniowie nie czekając na zachętę zaczęli nakładać na swoje talerze wszystko co leżało przed ich nosami. Tymczasem przy stole nauczycielskim trwała ożywiona dyskusja.
-Harry, jak mogłeś dodać do listy uczniów syna Voldemorta?!-syknęła ze wściekłością Hermiona.
-Nie mam wpływu na to, kto zostaje przyjęty do Hogwartu. A poza tym nie wiemy, czy to jest syn Voldemorta. Może nie jest nawet z nim spokrewniony.-odpowiedział zdenerwowany dyrektor. Nie wiedział, co ma o tym myśleć.
-Kochanie myślę, że Harry ma rację.-poparł przyjaciela Ron. On nie przejmował się tym tak, jak pozostała dwójka. Nie interesował się tym. Z resztą był pochłonięty czymś innym, niż dyskusją tej dwójki. Aktualnie zajmował się zjadaniem ciasta dyniowego. Hermiona spojrzała na niego z politowaniem i już się więcej nie odzywała. Harry natomiast zaczął obserwować Aresa. Jednak nie dopatrzył się żadnych budzących zastrzeżenia zachowań. Po godzinnej uczcie ponownie wstał, aby wygłosić przemówienie, które było bardzo ważne. Musiał ogłosić kilka rzeczy.
-CISZA!-wrzasnął, po czym nawet jego synowie przestali rozmawiać. Uśmiechnął się do siebie i zaczął mówić.-Witam wszystkich bardzo serdecznie w kolejnym roku nauki w Hogwarcie. Mam nadzieję, że przez wakacje wasze głowy nie stały się za bardzo puste. W tym roku mieliśmy dość poważne zmiany składu grona pedagogicznego. Przedstawię wam nowych nauczycieli.-powiedział i zrobił małą przerwę, podczas której zerknął w stronę stołu dla nauczycieli i zaczął mówić dalej.-Transmutacji będzie was nauczać Ginny Potter- od stołu wstała wysoka, ładna rudowłosa kobieta, która uśmiechała się wesoło do uczniów.-Zielarstwa już kolejny rok nauczać będzie Neville Longbottom.-kolejna salwa oklasków.-Mugoloznastwo powierzam Ronowi Weasley'owi.-rudowłosy mężczyzna wstał i podniósł rękę, gdyż uczniowie wiwatowali na stojąco.-Wróżbiarstwo zgodziła się objąć profesor Parvati Patil, a Starożytne Runy profesor Levander Brown- uczniowie, a szczególnie Gryfoni nie mogli się posiadać z radości. Wszyscy nauczyciele, którzy zostali do tej pory przedstawieni pochodzą z Graffindoru, a dyrektor jeszcze nie skończył mówić! Harry uśmiechał się widząc radość uczniów i zaczął mówić dalej.-Profesor Hermiona Weasley będzie nauczać Numerologii, a gajowym oraz nauczycielem Opieki nad Magicznymi Stworzeniami zostaje po raz kolejny Rebeus Hagrid! Historia Magii zostaje dla profesora Binns'a, a Eliksiry dla Luny Lovegood-wszyscy zamilkli. Wiedzieli, że dyrektor nie powiedział o jeszcze jednym przedmiocie. Pominął...-Obrony Przed Czarną Magią nauczać będę ja- przez chwilę w Wielkiej Sali zapadła cisza. Jednak po chwili wszyscy zaczęli klaskać, wrzeszczeć i wiwatować ile tylko mieli sił. Harry musiał czekać dłuższą chwilę aż się uspokoją. Jego twarz nabrała powagi, a ton głosu nie wskazywał na to, że żartuje.-Musicie wiedzieć, że od tego roku panuje bezwzględny zakaz wchodzenia do łazienki Jęczącej Marty. Najlepiej omijajcie to pomieszczenie szerokim łukiem. Pamiętajcie, że w murach Hogwatu skrywanych jest wiele tajemnic. Nawet ja nie wiem wszystkiego. Wracając do zakazu...Każda wiadomość o tym, że ktokolwiek zbliży się do tej łazienki będzie karana wyrzuceniem. Ostatnią wiadomością jest to, że pan Filch kazał przypomnieć, że używanie Magicznych Dowcipów Weasley'ów również jest zabronione. A teraz rozejść się do łóżek!-uczniowie w wyjątkowej ciszy zaczęli opuszczać Wielką Salę marząc jedynie o ciepłym łóżku.
_______________________________________________
Elo! Nowy rozdział jest i mamy nadzieję, że nie pojawił się zbyt późno. :) Aczkolwiek mi ten rozdział się bardzo podoba i myślę, ze wam też przypadnie go gustu...może...Co tu jeszcze pisać...wyraźcie swoje opinie, bo inaczej foch-.-
Pozdrawiam,
Inna.


13 komentarzy:

  1. A gdzie fioletowy? ;__;
    Rozdział genialny. :3
    Bardzo mi się podoba. ^^ Świetny, fenomenalny, genialny i cudowny. :3
    Czekam na kolejne.^^
    Niech moc będzie z Wami!
    PS Pierwsza.^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fioletowy? O co kaman?
      Dziękujemy.
      Cieszę się ;3
      Niech Moc i Rum będą z Tobą.

      Usuń
    2. Miałyście pisać kolorkami na końcu rozdziałów... ;___;

      Usuń
    3. Ale to w razie edytowania :D

      Usuń
  2. SUPER! Ale wydawało mi się krótkie ;(
    REWELACYJNY ROZDZIAŁ! KIEDY KOLEJNY?! ^_^
    Dobra nie rozpisuję się... Jakbyś mogła to: proszę Cię byś przeczytała i skomentowała ostatni rozdział na moim blogu: harry-potter-wg-gosi.blogspot.com
    PS życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziex
      Nie wiemy kiedy będzie kolejny...
      Cię? Są dwie autorki bloga ja(Inna) oraz Zawirowana. Więc...no błąd ;)

      Usuń
  3. Fajna notka, ale są błędy... :)
    Np. od kiedy to Luna Lovegood jest z Gryffindoru? Bo jak napisałyście "Wszyscy nauczyciele, którzy zostali do tej pory przedstawieni pochodzą z Graffindoru", a Luna była pierwsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, Zawirowanej pytaj xd W sumie, to chyba mogło się jej pomylić, prawda? ;)

      Usuń
  4. Kiedy następne?? Już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, to na razie skupiamy się na innym blogu. Jednak gwarantuję, że na tym wkrótce notka też się pojawi ;)

      Usuń
  5. Gratuluję pomysłu. Bardzo interesujący rozdział. Zdążyłam już oblukać wasz kolejny blog. Naprawdę ciekawy ;) Zapraszam na http://deadly-school.blogspot.com/ . Pozdrawiam, czekam na następny rozdział, ;D

    OdpowiedzUsuń